Historia szantażu siedziby niemieckiego koncernu cukierniczego Bahlsen przez… Ciasteczkowego potwora! Złodziej ukradł z pomnika, stojącego przed siedzibą tego wielkiego koncernu, symbol fabryki – słynne złote ciastko z napisem „LEIBNIZ KEKS”.
Był to zimny styczniowy poranek 2013 roku, przechodnie spacerujący Podbielskistraße zauważają, zniknięcie z fasady budynku jednego z symboli znanego na całym świecie producenta ciastek Bahlsen. Nie jest to jednak zwykła reklama jakich wiele. Jest to sporych rozmiarów ważący 20kg pozłacany herbatnik 'Leibniz’ wykonany z mosiądzu, przez rzeźbiarza Georga Hertinga w 1910 roku. Całe miasto jest w szoku. Nikt nie spodziewał się takiego aktu wandalizmu i zamachu na jeden z symboli miasta.
Kilka dni później główna gazeta w mieście HAZ dostaje list z wyklejanych wycinków gazet od złodzieja ciastka. W liście sprawca żąda 52 tysięcy paczek ciastek z czekoladą dla największego szpitala dziecięcego w regionie oraz 1000 euro na karmę dla schroniska dla zwierząt. Do listu jest również załączone zdjęcie na którym Ciasteczkowy Potwór gryzie ciastko.
Hanowerska policja podeszła do tej sprawy bardzo poważnie i zaangażowała naprawdę ogromne siły i środki żeby znaleźć sprawcę. Bahlsen podjął decyzję, że zgodzi się na żądania „porywacza” mimo, że na początku firma mówiła, że nie będzie pertraktować z kryminalistami. Następnie sprawca w drugim liście z 4 lutego, cytując prezesa Bahlsena, Wernera Michaela Bahlsena, zgodził się zwrócić ciastko. Fabryka ciastek oprócz jednego wskazanego szpitala, obdarowała również 51 innych placówek. Schronisko natomiast nie przyjęło pieniędzy, tłumacząc się tym, że te środki będą pochodzić z przestępstwa. Potwór ciasteczkowy tak jak napisał tak i uczynił.
Dnia 5 lutego 2013 herbatnik został znaleziony, był zawieszony na pomniku konia przed Uniwersytetem Leibniz w Hanowerze. Policja prowadziła śledztwo jeszcze parę miesięcy, ale umorzyła je z powodu niewykrycia sprawcy.
W trzecim liście z 7 lutego Ciasteczkowy potwór poprosił Bahlsena o dotrzymanie obietnicy. Dnia 8 lutego firma potwierdziła swoje zobowiązanie i zobowiązała wszystkie zainteresowane organizacje non-profit do złożenia wniosku o darowiznę.
Ciastko znów wisi przed siedzibą firmy, ale teraz jest odpowiednio zabezpieczone. Firma zaprzecza jako by miała cokolwiek wspólnego z kradzieżą, oraz by była to akcja marketingowa o co wiele osób próbowało ją oskarżać.