Ślady ciałopalenia zwłok ofiar z 1945 roku w Dolinie Śmierci

1
Polski orzełek wz 27
Polski orzełek wz 27 - stosowany na czapkach Policji Państwowej. (fot. D. Kobiałka).

Z różnych dokumentów historycznych, zeznań i wspomnień najstarszych mieszkańców Chojnic wynika, że pod koniec II wojny światowej Niemcy mieli palić w Dolinie Śmierci ciała ofiar. Byli to prawdopodobnie osadzeni z więzienia Gestapo na ulicy Wały Jagiellońskie 4 w Bydgoszczy. Wśród nich mieli być m.in. członkowie polskiego podziemia z Torunia, Bydgoszczy, Grudziądza i okolic.

Według jednego ze świadków: „Szczególnie w nocy widać było można dokładnie dużą łunę i czuć straszny swąd spalenizny”. Większość dokumentów wzmiankuje wręcz o setkach Polaków, którzy stracili życie w drugiej połowie stycznia 1945 roku na północnych polach Chojnic. Badania archeologiczne prowadzone w ramach projektu „Archeologia Doliny Śmierci” pozwoliły na zlokalizowanie miejsca, w którym obywatele polscy tracili życie i ich ciała zostały spalone – w niektórych przypadkach wręcz na popiół. Mimo, że analizy specjalistyczne pozyskanego materiału zabytkowego będą prowadzone przez najbliższe miesiące to w niniejszym artykule prezentujemy niektóre ze znalezisk i wstępne wnioski wysnute na ich podstawie.

Źródła historyczne – materiały z archiwum Muzeum Historyczno-Etnograficznego imienia Juliana Rydzkowskiego w Chojnicach

Wśród materiałów archiwalnych Muzeum Historyczno-Etnograficznego im. Juliana Rydzkowskiego w Chojnicach znajdują się m.in. dokumenty związane z działalnością Powiatowego Komitetu Uczczenia Ofiar Zbrodni Hitlerowskich w Chojnicach. To właśnie Komitet został powołany w celu zbadania zbrodni hitlerowskich na ziemi chojnickiej. Jednym z jego najważniejszych zadań było odnalezienie grobów Polaków, którzy stracili życie na terenie powiatu chojnickiego, ekshumacja ich szczątków oraz przeniesienie na właściwe cmentarze (lub też przekazanie w tym celu rodzinie).

Komitet przygotował m.in. tabelaryczne zestawienie rozpoznanych w powiecie chojnickim miejsc kaźni. Pierwszą pozycję w tabeli zajmuje Ostrówek. To teren, który dzisiaj jest określany mianem Doliny Śmierci. Początkowo wpisana liczba ofiar wynosiła 1000 osób, później jednak, zapewne na podstawie dodatkowych ustaleń, zmieniona na 600. Co ważne, w uwagach jest adnotacja, że miejsce to nie było ekshumowane na rozkaz konserwatora zabytków. Z innego dokumentu znajdującego się w chojnickim muzeum wynika z kolei, że ciała tych 600 osób miały zostać spalone. Na podstawie tych i wielu innych uzyskanych informacji już na wstępnym etapie realizacji projektu uznaliśmy za pewny fakt, że na Polach Igielskich znajdują się do tej pory szczątki setek obywateli polskich z czasów II wojny światowej.

Spalone artefakty

Każdy metal ma swoją charakterystyczną temperaturę, w której zaczyna się topić. Na przykład dla aluminium jest to dokładnie 660,3 stopni Celsjusza. W trakcie badań terenowych w Dolinie Śmierci odkryliśmy kilkanaście fragmentów przedmiotów aluminiowych, które zostały uszkodzone w wyniku działania wysokiej temperatury. Każdy z tych niepozornych artefaktów był dla nas ważnym znaleziskiem.

Miały one zwykle rozmiary od niespełna jednego do kilku centymetrów. W większości przypadków trudno nawet określić czego fragmentem jest dany wytop. Jednak z archeologicznego punktu widzenia, pierwotna funkcja przetopionego przedmiotu nie była dla nas najważniejsza. To sam fakt odkrycia i zadokumentowania artefaktów, które miały kontakt z wysoką temperaturą był tutaj kluczowy. Mając na uwadze informacje uzyskane w trakcie kwerend archiwalnych, tego rodzaju znaleziska mogły wskazywać miejsca, gdzie dochodziło do topienia artefaktów, w domyśle zaś także palenia ciał ludzi, którzy owe przedmioty przy sobie posiadali w chwili śmierci. Z kolei poprzez trójwymiarowe namierzanie każdego takiego odkrycia byliśmy wstanie stworzyć mapę z przestrzenną dystrybucją tego rodzaju pozostałości – tzw. planigrafię.

Spalone drewno

Z materiałów archiwalnych wynika także, że ciała ofiar Niemcy palili na specjalnie w tym celu przygotowanym stosie. Do jego przygotowania niezbędne było drewno. Jego pojedyncze spalone fragmenty udało nam się także zadokumentować w trakcie badań terenowych. Odkrycia archeologiczne znajdują potwierdzenie w zeznaniach jednego ze świadków, z którym rozmawialiśmy w trakcie wywiadów etnograficznych. Pan Kazimierz jako młody chłopak był zimą 1945 roku w Dolinie Śmierci wraz ze swoim kolegą: „Chodziliśmy tam, bo byliśmy ciekawi co się dzieje”. Jak również przyznał: „Ja tam grzebałem i kości znalazłem, jeszcze widzę te beczki 200-litrowe po benzynie”. W trakcie palenia zwłok „smród [był] na całe miasto”.

W przeanalizowanym na tę chwilę materiale stwierdzono występowanie wyłącznie drewna jednego gatunku – sosny zwyczajnej (Pinus sylvestris). W przypadku dwóch znalezisk, ze względu na zły stan zachowania, nie była możliwa identyfikacja taksonomiczna. Badane szczątki to pozostałości zarówno gałęzi, jak i pni. Co więcej, na kilku fragmentach węgli były widoczne ślady substancji łatwopalnej, zachowane w formie wielokolorowych przebarwień. Są to najprawdopodobniej resztki po benzynie, którą podlewano stos w celu utrzymania wysokiej temperatury. Te ślady korelują z niektórymi zeznaniami świadków, którzy po wojnie twierdzili, że w Dolinie Śmierci zalegały metalowe beczki. Jednak bezpośrednim dowodem, że odkryte spalone drewno należy łączyć z paleniem ciał ludzkich jest jeden z fragmentów, na którym zachowały się wtopione cząstki spalonych ludzkich kości.

Należy także zauważyć, że rejon Doliny Śmierci zarówno w przeszłości, jak i obecnie, jest terenem okalanym przez rowy melioracyjne. Podobnie jak dziś, przypuszczalnie nie rosła na nim sosna. Stąd nasza hipoteza, że drewno przeznaczone na stos zostało specjalnie sprowadzone przez Niemców z innego miejsca. Mimo, że zbrodnia była organizowana pod sam koniec wojny, kiedy to panował powszechny chaos i organizowanie ucieczki przed zbliżającą się Armią Czerwoną, to wydarzenia w Dolinie Śmierci zostały dokładnie oraz skrupulatnie zaplanowane i przeprowadzone.

Spalone kości ludzkie

W końcu, najbardziej wymownym i jednoznacznym dowodem, że Niemcy palili pod koniec II wojny światowej ciała obywateli polskich są same przepalone kości. Stan ich odkształceń jest różny – od kości, które nie mają nawet jednego milimetra, czyli w istocie są prochami ludzkimi po takie, które są dobrze zachowane (np. trzon kręgu piersiowego). Stopień tych odkształceń termicznych oraz stan zachowania pojedynczych zębów wskazuje, że temperatura stosu wynosiła minimum 700 stopni Celsjusza. Należy jednak podkreślić, że analizowane szczątki kostne charakteryzują się znacznym rozdrobnieniem, które jest wynikiem m.in. działań jakie miały miejsce po ich spaleniu.

W trakcie badań pozyskano kilkanaście prób zawierających przepalone ludzkie szczątki kostne. Większość stanowiły fragmenty trzonów kości długich oraz ich nasad (np. fragment bloczka kości ramiennej czy głowy kości promieniowej), aczkolwiek wydzielono także fragmenty sklepienia czaszki, fragmenty żuchwy (trzon z otworem bródkowym), zęby (np. dolny siekacz czy ząb trzonowy) czy fragmenty paliczków. Na podstawie przebadanego materiału, ze względu na jego próbkowy charakter, nie można było określić, nawet przybliżonej, liczby pochowanych osób. Jednak możliwe było stwierdzenie, że szczątki należą do osobników dorosłych.

Podczas analizy na niektórych ułamkach kostnych zarejestrowano zielone przebarwienia wskazujące, że przylegały do nich przedmioty wykonane z brązu. Świadczy to o posiadaniu przez ofiary przedmiotów osobistych w chwili śmierci. Dodatkowo, poza przebarwieniami, na pojedynczych fragmentach zaobserwowano także pozostałości tkaniny.

Podsumowanie

Wydarzenia z drugiej połowy stycznia 1945 roku w Dolinie Śmierci to było, jak pokazują już nawet wstępne wyniki badań archeologicznych, piekło na ziemi. Egzekucje odbywały się strzałem z bliskiej odległości, ponieważ w jednym miejscu odkryliśmy tylko łuski i pociski od niemieckich pistoletów. Zapewne był to po prostu strzał w tył głowy. Ciał ofiar nie przenoszono daleko. W pobliżu miejsca egzekucji, koncentracji łusek i pocisków, które odnaleźliśmy, został zbudowany stos ciałopalny. Żeby dobrze się palił to dowieziono na miejsce zbrodni sosnę – drzewo łatwopalne. Co więcej, stos był podlewany substancją, najprawdopodobniej benzyną, w celu uzyskania jego wyższej temperatury.

Wszystkie te działania miały na celu zatuszowanie śladów zbrodni. Archeologia obecnie dysponuje narzędziami i metodami, żeby owe ślady odkrywać i dokumentować. Dopiero pogłębione analizy i studia, które będą trwały przez najbliższe miesiące pozwolą uzyskać więcej informacji na temat tego, co działo się w drugiej połowie stycznia 1945 roku w Dolinie Śmierci – może uda się także zidentyfikować z imienia i nazwiska chociaż którąś z setek ofiar? Mamy taką nadzieję.

Podziękowania

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. Finansowo prace wspiera także Instytut Archeologii i Etnologii PAN oraz miasto Chojnice.

Osobne podziękowania składamy członkom Grh Ziemi Krajeńskiej oraz Elbląskiemu Stowarzyszeniu Eksploracyjnemu Ilfing za aktywny udział w pracach terenowych i pomoc w opracowaniu pozyskanego materiału zabytkowego. Także Andrzej Lorbiecki podzielił się z nami swoimi osobistymi ustaleniami na temat historii Doliny Śmierci. Dziękujemy ponadto wszystkim, którzy w taki czy inny sposób pomagają nam w realizacji projektu.

Autorzy: Dawid Kobiałka, Filip Wałdoch, Joanna Rennwanz, Marta Rychtarska, Mikołaj Kostyrko, Agnieszka Banaszak

Pochodzące z legalnego źródła SREBRNE MONETY jak i preparat do ich czyszczenia znajdziecie w naszym sklepie!

Pewne wykrywacze z najwyższej półki dla początkujących i zaawansowanych… do tego sprzęt do kopaniakoszulkiKUBKImonety i wiele innych – zapraszamy!

Najlepsze i najtańsze wykrywacze metalu na początek jak i dla profesjonalisty! Szukacie wykrywacza dla siebie? – koniecznie zapoznajcie się z ofertą naszego sklepu! ..i napiszcie do nas po rabat!

1 KOMENTARZ

  1. Tyle milionów ludzi bestialsko zamordowanych – przeklęty naród niemiecki za to odpowiada – nikt nie powinien używać jakiegoś zamydlającego określenia ” naziści” . To tak, jakby za belgijskie zbrodnie w Kongo odpowiadali ” leopoldowcy” .

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj proszę swój komentarz!
Tutaj wpisz swoje imię

Comment moderation is enabled. Your comment may take some time to appear.