Misja Archeologiczna w Chodliku to jeden z najlepiej rozpoznawalnych projektów naukowych w kraju. Archeolodzy od wielu lat sukcesywnie badają teren i okolicę wczesnośredniowiecznego grodziska. W 2019 roku wspólnie z detektorystami przeszukali powierzchniowo teren przy pomocy wykrywaczy metali. Zobaczcie co znaleźli oraz przeczytajcie co na temat tej współpracy i samych poszukiwaczy mają do powiedzenia naukowcy.
Setki lat temu w okolicy grodziska w Chodliku krzyżowały się ważne szlaki handlowe, łączący wybrzeże Bałtyku z państwem Wiślan i Morawami szlak wiślany oraz biegnący ze wschodu na zachód szlak łączący Bereska Ruś z wielkopolską, lub jak twierdzą naukowcy nawet z państwem Franków. Samo grodzisko było również swoistym centrum regionu.
Archeolodzy pod nawarstwieniami z okresu wczesnego średniowiecza odkryli bogate relikty osadnictwa z okresu wpływów rzymskich, epoki brązu (kultura trzciniecka) oraz neolitu (kultura pucharów lejkowatych). Stąd i w okolicy nie brakuje niezwykłych odkryć. Sporą część wszystkich zabytków pochodzących z tego miejsca znajdziecie w wirtualnym muzeum.
Kierownikiem badań Misji Archeologicznej w Chodliku jest dr Łukasz Miechowicz, pracujący w Instytucie Archeologii i Etnologii PAN. Udało nam się zadać mu kilka pytań, przeczytajcie co ma do powiedzenia na temat współpracy z pasjonatami oraz prowadzonych badań.
Jak współpraca z detektorystami wpłynęła i może wpłynąć na badanie średniowiecznego grodziska w Chodliku i dalsze poznawanie jego historii?
– Współpracujemy z poszukiwaczami w ramach badań powierzchniowych, których celem jest rozpoznanie otoczenia grodziska w Chodliku. Dzięki temu, na rozległych podmokłych łąkach odkryliśmy dwie nieznane wcześniej osady wczesnośredniowieczne, które teraz mogą zostać objęte ochroną konserwatorską. Samo grodzisko nie jest eksplorowane z wykorzystaniem wykrywaczy metali. W jego badaniach wykorzystaliśmy cały wachlarz metod geofizycznych oraz rozpoczynamy prace wykopaliskowe. Bardzo prawdopodobne, że w tym sezonie na rozległych łąkach otaczających grodzisko odkryjemy kolejne stanowiska archeologiczne lub zabytki, które powiedzą nam o dziejach tego regionu. W zeszłym roku wspólnie badaliśmy zaplecze cmentarzyska kurhanowego, głównie w miejscach gdzie stosowana była głęboka orka pługiem leśnym.
Co ciekawego udało się Wam wspólnie odkryć na tym terenie?
– Odkryliśmy kilkadziesiąt zabytków z okresu średniowiecza, głównie militaria, niewykluczone że natrafiliśmy na miejsce średniowiecznej potyczki. Łącznie odkryto 28 zabytków metalowych w tym wczesnośredniowieczne elementy uzbrojenia. Jednym z najciekawszych zabytków jest odkryta w miejscu dawnego bagna szpila z brązu kultury przedłużyckiej. Zabytki metalowe trafiły do profesjonalnej konserwacji, zaś miejsca ich odkryć zostały ujęte w ewidencji archeologicznej. Bez rozpoznania z wykorzystaniem wykrywaczy nie byłoby to możliwe.
Czy pasjonaci są dobrym partnerem dla naukowców?
– Oczywiście. Dziedzictwo kulturowe to nasze wspólne dobro. Ludzie z pasją i chęcią jego odkrywania są zawsze dobrym partnerem dla archeologów. Pasjonaci z którymi współpracuję są bardzo profesjonalni w swojej pracy. Bez nich nie dokonalibyśmy odkryć o których wspomniałem powyżej. Nie bez znaczenia jest fakt, że poszukiwacze współpracują z nami na zasadzie wolontariatu, wykorzystując własny sprzęt. W przypadku wiecznie niedoinwestowanych badań archeologicznych taki wkład jest bardzo cenny.
Obecnie toczy się szeroka dyskusja na temat współpracy obu środowisk jak i zmiany prawa w tym kierunku, jakie jest Pana zdanie w tym temacie?
– Co do toczącej się dyskusji o detektorystach, to oczywiście, ludzie są różni. Znajdziemy osoby, które intencjonalnie chodzą po stanowiskach archeologicznych, niszczą je, rabują i ten wizerunek rzutuje na całe środowisko. Osobiście uważam, że należy stosować zasadę zaufania społecznego. Większość poszukiwaczy, których spotkałem to pasjonaci i uczciwi ludzie zainteresowani historią swojego regionu. Stowarzyszenia robią nieraz świetną robotę. Czemu nie skorzystać z ich potencjału do badania i chronienia dziedzictwa kulturowego? Taka współpraca obu stronom przynosi wiele korzyści. – podsumował dr Łukasz Miechowicz
Pełna nazwa projektu to Misja Archeologiczna w Chodliku – sezon 2019. Badania powierzchniowe z wykorzystaniem detektorów metalu prowadzone są we współpracy ze Stowarzyszeniem Historycznym „Pasja”. W 2019 roku archeolodzy współpracowali również z lubelskim „Towarzystwem Historycznym Czarcia Łapa”.
Wszystkie dotychczasowe znaleziska poszukiwaczy wystąpiły luźno, w warstwie orki leśnej, maksymalnie na głębokości 15 cm od powierzchni gruntu. Interesujące jest zwłaszcza odkrycie średniowiecznego grotu włóczni, pięciu grotów strzał oraz dwóch ostróg w pasie domniemanej średniowiecznej drogi. Niewykluczone, że udało się im uchwycić ślady potyczki, która miała tam miejsce. Niemniej ciekawa jest datowana na epokę brązu szpila z główką półkolistą, odkryta w miejscu dawnego bagna. Lokalizacja wszystkich znalezisk namierzana jest za pomocą odbiorników GPS. W tym sezonie badacze skupiają się na rozpoznaniu pokrytych łąkami bagnistych obszarów wokół grodziska w Chodliku. Naukowcy mają nadzieję odkryć kolejne zabytki oraz stanowiska archeologiczne. Warto dodać że poszukiwacze z „Pasji” wspierają ich również w badaniach wykopaliskowych.
Obszar poszukiwań obejmuje wczesnośredniowieczny kompleks osadniczy w Chodliku oraz otaczające go lasy. Pierwszy etap badań powierzchniowych z zastosowaniem detektorów metali prowadzony był na terenie obszarów zalesionych, w tym zaplecza cmentarzysk kurhanowych oraz wczesnośredniowiecznej fortyfikacji w postaci wału podłużnego.
Badania z udziałem poszukiwaczy są również kontynuowane w tym roku i właśnie się rozpoczynają. Każdy z Was może dołączyć do Misji i wesprzeć projekt poprzez Patronite.pl/Chodlik
Dobry wieczór. Fundacja Pomost . Jak dobrze trafiłem to mam pięć , sześć grobów niemieckich. Jak życie ludzkie, jest teraz tylko grobem no to chyba tak musiało być.