Chciałbym Wam przedstawić ciekawą historię z czasów gdy Hiszpania była wielką potęgą oraz poruszyć mało znane w zachodniej literaturze wydarzenie dotyczącej walki Hiszpanów z japońskimi, wietnamskimi i chińskimi piratami.
Prolog:
W 1512 r. Portugalczyk Ferdynand Magellan wylądował na Filipinach i przyłączył je do Królestwa Hiszpanii (na podstawie Traktatu z Tordesillas który dzielił kulę ziemską na strefy wpływów pomiędzy Portugalią i Hiszpanią.) Pierwszą europejską osadę na Filipinach założona została na wyspie Cebu przez Miguela Lópeza de Legazpi w roku 1565. Następnie, jako stolica Hiszpańskich Indii Wschodnich w roku 1571 – Manile. Dwa lata po założeniu Manili 1573 r. na wodach Morza Południowochińskiego początkowo w celach handlowych i zwiadowczych zaczęli pojawiać się wietnamscy i chińscy przemytnicy, którzy badali grunt pod przyszłe napady na Luzon.
Piracki proceder:
Do pierwsze poważnego napadu doszło w 1580 r. na prowincje Cagayan i Pangasinan w których zostały złupione i zniszczone wiele wiosek rdzennych tubylców jak i kilka faktorii hiszpańskich przez połączone siły piratów wietnamskich, chińskich i japońskich określany w źródłach, jako Wokou. W 1582 r. gubernator Generalny Filipin Gonzalo Ronquillo mając świadomość narastającego problemu piractwa (wysłał listy do króla z prośbą o przysłanie posiłków zaraz po pierwszym napadzie tj. 1580 r.) i zlecił admirałowi Juanowi Pablo de Carrión rozwiązanie kwestii napadów oraz usunięcia potencjalnego zagrożenia dla Filipin.
Carrión w agresywny sposób na czele flotylli liczącej 6 jednostek (1 mały galeon i 5 slupów) zaczął atakować pirackie łodzie (sampany) i statki (dżonki). Takie działanie bardzo szybko ściągnęło odwetowe wyprawy kierowane przez Tay Fusa lub jak niektóre źródła podają jest to transliteracja japońskiego słowa Taifu-sama oznaczającego wodza.
Gubernatorowi Ronquillo udało się ściągnąć posiłki jak i uzbroić miejscowych w podstawową białą broń, dzięki czemu udało się odeprzeć kilka nieskorodowanych ataków oraz opracować system ostrzegawczy przed nadciągającymi piratami. Co 8-10 km na wybrzeżu wznoszono platformy, na których gromadzono drewno i podpalano, gdy pojawiało się zagrożenie. W dodatku utworzono oddział szybkiego reagowania składający się ze 40 muszkieterów, 75 pikinierów oraz 84 escudados (żołnierzy uzbrojonych w tarcze oraz miecze, rapiery).
Po fiasku pirackich wypraw odwetowych Hiszpanie zdecydowali na przeprowadzenie ataku na główną bazę piratów w znajdującą się w okolicach współczesnego miasta Aparri przy ujściu rzeki Cagayan.
![](https://www.zwiadowcahistorii.pl/wp-content/uploads/2020/04/92572526_10212977552592826_8731744422019989504_o-1024x778.jpg)
Naprzeciw siebie stanęły flotylle Hiszpanów składająca się z 1 małego galeonu i 5 slupów (łącznie 240 żołnierzy i marynarzy) oraz piratów w składzie 1 dżonki i 18 sampanów (około 1000-1300 piratów łącznie na jednostkach jak i na umocnionym brzegu). Pod względem uzbrojenia Hiszpanie górowali (uzbrojeni w działa, arkebuzy, muszkiety i co ciekawe nadal w kusze) nad piratami, którzy jednak częściowo byli uzbrojeni w portugalskie kupne lub zdobyczne arkebuzy.
Do pierwszego starcia doszło zaraz po wpłynięciu Hiszpanów do zatoki. Carrióna przyjął prostą taktykę – wokół galeonu, który ostrzeliwał pirackie jednostki stały slupy, które w razie podjęcia ataku przez sampany miały salwami ostrzeliwać piratów. W pewnym momencie okazało się, że jednak Hiszpanie zostali wciągnięci w pułapkę – otóż w godzinę po rozpoczęciu walki pojawiły się kolejne łodzi piratów, które jak się okazało były uprzednio przygotowane do ataku na kotwiczący i mało mobilny galeonik. Widząc zagrożenie. Admirał zdecydował o natychmiastowym związaniu dwóch slupów, które miały stanowić przynętę dla piratów z portu natomiast ich załogi wprowadził na galeon w celu odparcia abordażu. Pozostałe 3 slupy dostały rozkaz odciągnięcia tylu jednostek przeciwnika „ile się da”. Hiszpanie tradycyjnie przyleli formację obroną podczas abordażu z muszkieterami na obu kasztelach oraz pikinierami (piki morskie były krótsze od tradycyjnych) pomieszanymi z escudados i arkebuzerami w środku, co zapewniało im jednocześnie siłę ognia jak i możliwość natychmiastowego odparcia wdzierających się przeciwników na białą broń. Moment abordażu musiał być swojego rodzaju monumentalny otóż było to pierwsze starcie Hiszpanów z piratami w skład, w których wodzili Wietnamczycy, Japończycy i Chińczycy (wcześniej Portugalczycy walczyli z piratami japońskimi w 1561 i 1565 r.).
Najgroźniejszym przeciwnikiem okazała się ostrzeliwana wcześniej dżonka, która mimo uszkodzeń odbiła od brzegu mając na pokładzie strzelców jak i gotowych do podjęcia natychmiastowego ataku uzbrojonych wszelki rodzaj broni białej piratów w dodatku dysponującymi niepełnymi elementami uzbrojenia ochronnego. Starcie było niezwykle krwawe – po zrównaniu się pokład w pokład padły pierwsze salwy z obu stroni i pierwsi zabici i ranni. Po chwil doszło do generalnego zwarcia na pokładzie galeonu – piraci odpychani pikami, przebijani rapierami, ostrzeliwani przez muszkieterów powoli ustępowali z pokładu hiszpańskiej jednostki. W krytycznym momencie, gdy z sampanów zaczęli wdrapywać się inni korsarze muszkieterzy odrzucili ciężką broń palną i poczęli spychać przeciwników do wody bosakami, pikami i czym tylko było pod ręką. Nieustępliwi Hiszpanie zdołali odepchnąć wszystkich atakujących i tutaj w końcowym momencie jak na filmie pojawił się owe 3 slupy, które jak się okazało poradziły sobie z łodziami, które ruszyły w pościg za nimi. Cała walka wg. Carrióna trwała nie dłużej niż 3 godziny jednak straty świadczą o zaciętości – poległo 20 Hiszpanów, 32 było rannych. Ze strony piratów nie da się oszacować strat jednak musiały przewyższać hiszpańskie.
![](https://www.zwiadowcahistorii.pl/wp-content/uploads/2020/04/piraci-z-azji-668x1024.jpg)
Następnego dnia zauważywszy, że piraci nie mają animuszu do podjęcia walki admirał postanowił dokonać desantu przy wsparciu artylerii okrętowej oraz wykorzystaniu przewagi ogniowej w polu. Doszło do krótkotrwałego starcia, po którym piraci wycofali się w głąb lądu. Przezorny Carrióna nie zdecydował się na pościg wiedząc, że może być to pułapka. Nakazał pośpieszne zbudowanie prowizorycznych umocnień, ściągnięcie z galeonu 2 dział oraz podpalenie okolicznych zabudowań, aby te nie dawały osłony oraz możliwości potencjalnego podejścia przeciwnika w nocy. Następnego dnia doszło to pierwszej próby rozejmu – piraci domagali się, aby Hiszpanie opuścili ich teren i jednocześnie zapłacili rekompensatę w złocie za poniesione straty. Takie warunki dla Hiszpanów oczywiście były nie do przyjęcia w końcu planowali odbicie swoich terenów. Doszło ponownie do starcia, które dla hiszpańskiego tercios było już w zasadzie formalnością – piraci, którzy nie zginęli – uciekli.
Epilog:
Hiszpanie postali na miejscu jeszcze kilka dni, później odpłynęli do Manili w celu sprowadzenia posiłków i ponownego zasiedlenia regionu zakładając miasto Nueva Segovia.
Autor: Michiel de Ruyter z grupy na FB ‚Historia na każdy dzień’
Na podstawie: Carlos Canales, Miguel Del Rey Vicente – Naves Negras La Ruta de Las Especias.
Najlepsze i najtańsze wykrywacze metalu na początek jak i dla profesjonalisty! Szukacie wykrywacza dla siebie? – koniecznie zapoznajcie się z ofertą naszego sklepu! ..i napiszcie do nas po rabat!
![](https://www.zwiadowcahistorii.pl/wp-content/uploads/2020/04/https___sklep.zwiadowcahistorii.pl_-1024x325.png)