Dzięki niezwykłej postawie grupy pasjonatów Denkmal Pomorze przywrócono zniszczony pomnik, upamiętniający poległych w I wojnie światowej mieszkańców Żydowiec. Od kilku dni można go oglądać przy ulicy Inżynierskiej w Szczecinie.
Denkmal Pomorze to grupa pasjonatów historii, którzy swoją pracą i zaangażowaniem przywracają pamięć o miejscach historycznych, takich jak cmentarze czy pomniki ofiar I wojny światowej.
Tym razem jak sami mówią „Sprawa była wielkiej wagi – wręcz kilkutonowej!”. To właśnie tylko dzięki wielkiemu samozaparciu członków grupy od dziś na ulicy Inżynierskiej w Szczecinie można oglądać pomnik, upamiętniający poległych w I wojnie światowej mieszkańców Żydowiec (przedwojenne Sydowsaue).
„Do akcji przygotowywaliśmy się długo, bo myśleliśmy, że nie obędzie się bez ciężkiego sprzętu, ale finalnie okazało się, że determinacja członków stowarzyszenia była większa niż około 3,5-tonowy pomnik.” – mówią o swojej akcji członkowie stowarzyszenia
Pasjonatom udało się wydobyć i ustawić postument z nazwiskami lokalnych ofiar poległych w latach 1914-1918. Na postumencie został ustawiony kamienny hełm, który oderwał się od pomnika, gdy dawno temu całość zepchnięto z pierwotnego miejsca ustawienia.
Pomnik jest co prawda niemiecki ale na liście poległych znajduje się również nazwisko polskiego pochodzenia Zięba Wilhelm. Na jednej z stron pomnika widnieje napis „Gedenk sie starben auch fur dich” co w wolnym tłumaczeniu mówi „Pamiętaj, że polegli też za Ciebie”.
Jak zapowiadają już członkowie grupy Denkmal na ulicę Inżynierską na pewno jeszcze wrócą, by dokończyć prace przy pomniku oraz odszukać płyty nagrobne na przyległym starym cmentarzu i by uporządkować teren pobliski. Trzeba też wspomnieć że grupę tą też wspierało kilku innych niezrzeszonych osób, bez których prace były by niemożliwe.
Nie jest to pierwsza taka akcja zorganizowana w okolicy Szczecina, niedawno pisaliśmy o pomniku z końca XIX wieku wydobytym w okolicy Polic. Wcześniej na innym z cmentarzy również pod Szczecinem odkryto i zabezpieczono barokową płytę z 1699 roku. Wszystkie te akcje organizowane są przez grupy pasjonatów, które wiele lat po upływie wojny przywracają pamięć poległych żołnierzy i cywilów.
Gdyby ktoś szukał lokalizacji pomnika – dołączamy mapkę z pinezką.
Problemem jest to, że oprócz teoretycznego upamiętnienia mieszkańców, pomnik ten ma stricte wydźwięk niemiecko-nacjonalistyczny, mając na względzie symbolikę i jest sprzeczny z polską racją stanu. Szkoda, że pasjonaci historii podejmują ślepe działania pozbawione interpretacji. Można pocieszać się tym, że nasi przodkowie burzyli Wieże Bismarcka czy Sobór Św. Aleksandra na Placu Saskim w Warszawie.
Sladow historii nie powinno sie niszczyc, bez wzgledu na to kto obecnie i wczesniej kontrolowal dane ziemie. To wspanialy gest, nie tylko pojednania miedzy kiedys zwasnionymi narodami, ale takze przypominajacy ze historia splatala nasze losy (vide polskie nazwisko na pomniku, ktore nie zostalo wymazane przez prostacki nacjonalizm).
Moim zdaniem kolega octogen ma najzupełniej rację nie bez powodów niszczono takie symbole pruskiego militaryzmu który nienawidził szczerze wszystkiego co Polskie. Odrodzenie się tej zarazy oznaczały by dla nas ogromne kłopoty i nie liczył bym na zrozumienie i miłosierdzie z ich strony ani dbanie o nasze pomniki.
Ciekawe, że w swoich patriotycznych opiniach wiele osób przedstawia poglądy bliskie temu, co stworzył przed II WŚ sam AH. Niektórzy w ramach tej polskości polubili się nawet z salutem rzymskim… Co ciekawe chyba tylko Polacy mimo upływu tylu lat żywią taką nienawiść. Niemcy z szacunkiem odnosili się do cmentarzy poległych Francuzów, czy Rosjan. W Niemczech spotkać można pomniki radzieckie, przy których nadal płoną znicze. My mamy taki „kompleks” i zamiast walczyć o swoje na arenie międzynarodowej obruszamy się na pomniki i niszczymy kamienie. Jeśli dzięki temu niektórzy poczują się lepiej i że robią „coś” dla polskiej sprawy to pozostaje jedynie współczuć. Najlepszy przykład do tego dali ludzie bezpośrednio zaangażowani w II WŚ. Przybywając na te ziemie mieli ważniejsze sprawy na głowie niż niszczenie tego co niemieckie. Zniszczeń dokonało kolejne pokolenie w latach 70-80 przy zachęcie władzy…komunistycznej..
Ja natomiast chciałbym aby na Ukrainie znajdowały się grupy pasjonatów które przywracały by nasze pomniki i inne ślady po IIRP.
I może jeśli takie sygnały pójdą w świat mentalność ludzi się zmieni. Sam szukałem grobu pradziadka. Zmarł w 1917 roku w Petersburgu i pochowano go na Wyborsku. Rewolucja, zawirowania wojenne, nastawienie narodowościowe.. Po cmentarzu nie ma śladu, a był to największy chrześcijański cmentarz w całej Rosji.. Byłbym wdzięczny gdyby znalazła się jakaś grupa Rosjan, która w jakiś sposób chciałaby upamiętnić pochowanych w tym miejscu ludzi. Mi obecnie pozostaje postawić pamiątkowy znicz pod jakimś murem…
Nie dziwne że w Niemczech ( wschodnich) płoną znicze przy pomnikach radzieckich gwałcicieli czy wyzwolicieli jakoś tak, jeśli w co drugim Niemieckim mieście ( wschodnim) stoi na centralnym placu pomnik Marksa albo Engelsa.
Pamietam jak w nadmorskiej miejscowosci Rowy, tuz obok kosciola, spychacze niszczyly cmentarz poniemiecki. A dzialo sie to w latach 80 – 90 tych. I wtedy pomyslalem o zdewastowanych polskich cmentarzach na Bialorusi i Ukrainie.